Żeromski bez cenzury

Pierwszy raz bez cenzury politycznej i obyczajowej, po 60 latach od ostatniego wydania – ukazał się pierwszy z siedmiu tomów „Dzienników” Stefana Żeromskiego.

Opracowali go prof. dr hab. Zdzisław Jerzy Adamczyk oraz dr hab. Beata Utkowska, prof. UJK. 30 marca w Muzeum Narodowym w Kielcach odbyła się promocja wydawnictwa.

Rarytas wydawniczy

Nowa edycja jest bardzo potrzebna, gdyż poprzednie dwa wydania „Dzienników” (z lat 50. i 60. XX wieku) są już niedostępne. Żadne z nich nie było też pełne: nie zawierały tych tomików dziennika, które odnalezione zostały później, mocno je także okroiła cenzura czasów PRL. Również żyjące wówczas Anna Zawadzka, partnerka Żeromskiego, oraz Monika Żeromska, ich córka, w różny sposób starały się utrudnić publikację zapisków osobistych pisarza. „Kieleckie” wydanie „Dzienników” jest pozbawione jakiejkolwiek cenzury. Nie ingerowano w tekst, który powstał na podstawie skanów dziennika, dostępnych w bibliotece cyfrowej Polona. Cyfrowe możliwości dokładnego odczytania autografu pozwoliły na eliminację błędów, jakie pojawiały się w poprzednich wydaniach.

Cenzura polityczna

O cenzurze była mowa podczas spotkania promującego nowe wydanie „Dzienników”. – Żeromski jest w swoich „Dziennikach” bardzo antyrosyjski. Cenzura PRL wycinała fragmenty dotyczące Rosji, my teraz nie musimy poddawać się tym ograniczeniom – mówiła prof. Beata Utkowska. Przytoczyła fragmenty „Dzienników” skrajnie nienawistne wobec Rosjan: „Drodzy Moskale! Przyjaciele Moskale, opiekunowie Moskale, bracia Moskale! Bodaj was syfilis jadł, a cholera zamykała powieki, bodaj każde dziecko wasze rodziło się bez mózgu, bodaj wasze żony szczenięta rodziły” – pisze Stefan Żeromski. Ten zapis nie pojawił się ani w pierwszym, ani w drugim wydaniu „Dzienników”.

Cenzura obyczajowa

Poprzednie wydania były też mocno okaleczone wykreśleniami obyczajowymi. Ówcześni wydawcy cięli tekst Żeromskiego, zasłaniając się dobrem rodziny i rzekomym zastrzeżeniem pisarza, że „Dzienników” nie można wydawać przed upływem 50 lat od jego śmierci. Na takie zastrzeżenie powoływały się Anna Zawadzka i Monika Żeromska, nie istnieją jednak dokumenty potwierdzające taką wolę Żeromskiego. Wręcz przeciwnie, pisarz wyrażał chęć udostępniania swoich osobistych zapisków innym, np. krakowskiemu studentowi, który pisał pracę naukową na ich temat pod okiem prof. Ignacego Chrzanowskiego. – Wycinano wszystkie zapisy, które choćby ocierały się o sprawy seksu, a tych spraw w życiu Żeromskiego było bardzo dużo. W pierwszym wydaniu usuniętych zostało kilkadziesiąt stron dotyczących jego doświadczeń erotycznych, wycinano zapisy mówiące o konsekwencjach przygód miłosnych, czyli o chorobach wenerycznych, z którymi zmagał się pisarz - mówi prof. Beata Utkowska.

Prof. Zdzisław Jerzy Adamczyk podkreśla, że niecenzurowane „Dzienniki” są doskonałym obrazem obyczajowości epoki. – Ile tam było pruderii, ile kłamstw. Żeromski korzystał z usług prostytutek, co było zjawiskiem powszechnym w jego czasach. Opowiada o tym w diariuszu obszernie i chętnie, nie są to suche notatki z doznań miłosnych. Jest coś fascynującego w tym, jak Żeromski mówi o swoich doświadczeniach erotycznych, a zwłaszcza o Helenie Radziszewskiej (młodzieńcza miłość Żeromskiego, młodsza siostra macochy Stefana – red.). On ze swoich przygód seksualnych, nawet ze studenckich orgietek ze szwaczkami, wychodzi nieskazitelny – mówi prof. Zdzisław Jerzy Adamczyk.

„Dzienniki” pokazują Stefana Żeromskiego jako buntownika. – To młody chłopak, który przyszedł do Kielc, nie mając specjalnych wzorców osobowych. Kształtuje go literatura. Z czasem coraz krytyczniej patrzy na środowisko rodzinne, wstydzi się swoich wujów, tego, że gdy jedzie szlachcic, to chłop schodzi na skraj drogi i zdejmuje czapkę. On się tym brzydzi. Dzienniki pokazują, jak w Żeromskim rozwijają się i umacniają demokratyczne idee – mówi prof. Adamczyk.

Ważne przypisy

Siłą nowego wydania „Dzienników” są przypisy. W osiemnastu zachowanych tomikach dzienników pojawia się ponad dwa tysiące osób (kuzynów i sąsiadów Żeromskiego, jego szkolnych kolegów, nauczycieli, znajomych). To tytaniczna praca autorów dzieła, którzy dotarli do metryk i informacji biograficznych o tych osobach. Objaśnione też zostały wszelkie zdarzenia, miejsca, lektury, o jakich mowa w dziennikach. Duża w tym zasługa internetowych zasobów, z których korzystali nasi naukowcy i które pozwoliły skorygować błędy poprzednich wydań, powielane przez dziesięciolecia. Przykładowo w jednym z fragmentów „Dzienników” Stefan Żeromski cytuje kilka sentencji, ostatniej nie zaznacza cudzysłowem. W efekcie zdanie: „Po mowie jest na świecie potęgą największą – milczenie” przypisane zostaje Żeromskiemu. – Po wpisaniu do Internetu tego cytatu pojawiają się strony szkół, mające za patrona Stefana Żeromskiego i wykorzystujące tę sentencje jako jego złotą myśl. Uczniom zadawane są wypracowania w stylu: Zinterpretuj słowa Żeromskiego „Po mowie jest na świecie potęgą największą – milczenie”. Internet pozwolił mi ustalić, że nie jest to oryginalna myśl Żeromskiego, tylko kolejne przytoczenie. Są to słowa Jeana-Baptiste Lacordaire’a, a Żeromski zapomniał dać je w cudzysłów – tłumaczy prof. Beata Utkowska. 

„Dzienniki” ukazują się w ramach „Pism zebranych” Stefana Żeromskiego. Ich wydawcami są: Instytut Badań Literackich PAN i Uniwersytet Jana Kochanowskiego. Projekt jest finansowany w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki.

Piotr BURDA

 

Ostatnia aktualizacja: Piotr Burda, 2022-04-01 13:00